Minister mówił w poniedziałek w Radiu Plus o sytuacji gospodarczej i galopującej inflacji, która jest najwyższa od ponad 20 lat i w maju wyniosła według GUS prawie 14 proc. w skali roku.
– To nie jest tak, że przejdziemy suchą stopą przez ten czas wojenny, odczujemy to w swoich portfelach, odczujemy to na inne sposoby. Wojna ma swoje konsekwencje. Skończył się niestety czas kiedy było miło, lekko i przyjemnie. Nie mówię tylko o Polsce, to dotyczy całego świata – stwierdził Dworczyk, dodając, że jedyną możliwością zmiany tej sytuacji jest doprowadzenie do zakończenia wojny na Ukrainie.
– Najbliższe miesiące będą stanowiły wyzwanie dla wszystkich obywateli. Będziemy cały czas zmagać się z wysokimi cenami, będziemy się zmagać z inflacją. Rząd podejmuje szereg działań, żeby łagodzić skutki wojny, ale one na pewno będą i już są odczuwalne – przyznał szef KPRM.
Dworczyk: Rząd ma ograniczone możliwości
Tłumaczył, że rząd obniża podatki i akcyzę, żeby ceny były niższe. – Trzeba jednak uczciwie powiedzieć, rząd ma ograniczone możliwości, w takim znaczeniu, że Polacy będą odczuwać skutki wojny. Dlatego musimy zrobić wszystko, żeby ta wojna się zakończyła – podkreślił Dworczyk.
Pytany o stopniowe wygaszanie pomocy dla ukraińskich uchodźców po 1 lipca, minister stwierdził, że nie spodziewa się "skokowego ich odpływu". – Przez ostatnie kilkanaście tygodni liczba wyjeżdżających jest większa niż wjeżdżających. Ten trend będzie się utrzymywał, może trochę się wzmocni, ale nie spodziewałbym się, że wszyscy z dnia na dzień wyjadą – ocenił.
Dworczyk powiedział, że ponad ćwierć miliona osób z Ukrainy, które uciekły do Polski przed rosyjską inwazją, podjęły tutaj pracę. – To ewenement jeśli chodzi o kryzysy migracyjne – dodał.
Czytaj też:
Wielka Brytania może deportować ukraińskich uchodźców do Rwandy
Czytaj też:
Świadczenie dla rodzin przyjmujących uchodźców może być przedłużone